Po obejrzeniu tego filmu (za dużo się po nim spodziewałam, nie jest niczym szczególnym)
mam wrażenie, że ubliżono Chopinowi.
A może zdjęto go z piedestału i pokazano, że też był człowiekiem, co jego muzyce i tak nie zaszkodzi.
Oplotkowano i przypisano mu cechy których nie posiadał i rzeczy których nie zrobił i nie ma to nic współnego z odbrązowianiem. Twórcy opierali się chyba głównie na plotkarskiej książce Iwaszkiewicza. Ponieważ to jest portal filmowy to już nic wiecej nie powiem, ale jest książka która odbrązawia i nie plotkuje, daje fakty a nawet są dwie takie ksiązki.
W ubliżanie to już sie nie bawmy bo każdy reżyser ma wizje a prawde można pokazać z różnych ujęć.Ale film rzeczywiście słabiutki..
To że był utalentowanym kompozytorem, nie znaczy że był święty. Wybitni ludzie TEŻ LUDZIE.
Dokladnie tak, geniusz tez ma wady, a moze nawet wieksze niz zwykly czlowiek...bo jest trudny, chimeryczny, egocentryczny, a jeszcze do tego chory...
Ten film jest śmieszny- problemy typu "matko, Chopin jak zawsze dostał udko kurczaka, wiesz, że ja najbardziej lubię udka kurczaka"
Po przeczytaniu twojego komentazy zdecydowalam NIE oglądac filmu. To byl wielki polskigeniusz i patriota- nie bede ogladac NIC co mu ubliza.
Ewo Aniu mam nadzieję że do tej pory jednak skusiłaś się na obejrzenie filmu bo Adamczyk w roli Chopina jest słodki, dosłownie, innego słowa nie znajduję. Pozdrawiam.
Safanduła, histeryk, mameja i... słodki. Oczywiście w filmie. Kto zrozumie kobiety? Też muszę zrobić w domu awanturę, że nie dostałem na talerzu piersi z kury (czego żaden szanujący się facet nie przełknie), tylko nogę (jedynie słuszne co powinno na nim wylądować). Potem zapytam czy byłem słodki :).