Przerysowane sytuacje, sceny, które zaczynają się gdy świeci słońce, za chwilę panują egipskie ciemności (np. wypadek Joanny na rowerze- wybiega z antykwariatu ojca, wsiada na rower, odjeżdża, ojciec zaczyna ją gonić, gdy dobiega do skrzyżowania, jest już ciemno. To samo podczas podróży do szpitala- czy oni jechali na drugi koniec Polski???). Wzięty prawnik porzucający życie w LA aby przyjechać do Polski i walczyć o kobietę i dziecko, których przed chwilą nie chciał. A jak już zechciał, robi test na ojcostwo. W międzyczasie zostają oczywiście zamienione probówki z krwią i wynik testu jest negatywny, a pomimo to Ian uznaje dziecko. Pojenie ciężarnej winem podczas porodu przy przyzwoleniu kilku dorosłych osób...
Zaczęłam oglądać zachęcona pozytywnymi opiniami przeczytanymi tutaj, skończyłam zniesmaczona, z poczuciem, że znów dałam się nabrać.
A tak, też na to zwróciłam uwagę :) No ale cóż, dni zdjęciowe w LA są na wagę złota :D
Nie wiem jak to możliwe, ale zupełnie pominęły mnie sceny testu na ojcostwo. Nie widziałam by on go w końcu zrobił. Dziwne.
Też się zastanawiam skąd to wzięła ... Misirysia... podasz mi może w których minutach to zinterpretowałaś.
PS. nie narzekaj dobry film, jak film zawsze coś musi być przerysowane... jak w każdym filmie... jezu ludzie.
Nie sądzisz chyba, że wrócę do tego koszmarnego filmu i poświęcę się oglądając to g... jeszcze raz tylko po to, żeby podać, w której minucie była dana scena...?
P.S. misArysia
Scena z testem na ojcostwo została dorzucona w wersji serialowej, w filmie jej nie ma. Wg mnie scena trochę nie potrzebna.
P.S. Do misiarysia. Jeżeli tak masz odpowiadać na czyjąś prośbę to lepiej zamilcz albo usuń konto!
Bo nie było żadnego testu, założycielka postu coś zmyślila, dzisiaj oglądalam ten film.
Ludzie czytajcie trochę to forum! Testu na ojcostwo nie ma w filmie tylko w serialu!
Dlatego, że piszesz "założycielka postu coś zmyślila" a przecież założycielka postu nic nie zmyśliła, tylko opisała serial, w którym test był.
A jesteśmy na forum dot.filmu, a nie serialu, ale więc jeśli ktoś tak jak ja nie oglądał serialu, to dla niego w tym wypadku dla mnie, nic nie wiadomo o teście i można się wyrazić, "że zmyśliła". Co w mojej wypowiedzi jest dla Ciebie dziwnego?
Sadzę, że się czepiasz...:-(
No popatrz, że ja też nie widziałem serialu, a jednak "jest mi wiadomo", że był w nim test, bo czytam forum. A "zmyślanie" zostawmy dzieciom z przedszkola, bo na forum, to najwyżej ktoś może się pomylić.
Co do szpitala: w filmie wielokrotnie podkreślano, że akcja rozgrywa się w Warszawie. W takim razie wypadało by zachować logikę co do położenia lokalizacji. Kamienica, w której mieszkali rodzice Dżoany znajduje się dwa kroki od szpitala położniczego. Nawet, gdyby na upartego jechać tam taksówką, zajęłoby to dosłownie minutę. Szpital, w którym kręcili narodziny dziecka jest urazowy, nie położniczy. I... znajduje się jeszcze bliżej. A zauważyliście, że ta sama lekarka zajmuje się Dżoaną po wypadku i przyjmuje poród? Jakaś multispecjalistka?
A innym przykładem na nielogiczność pod względem lokalizacji jest składanie zeznań przez Iana na komendzie na Ochocie, chociaż został okradziony pod śródmiejskim hotelem - a o wiele bliżej jest komenda na Wilczej.
Skoro tak podkreśla się umiejscowienie akcji w Warszawie, wypadałoby trzymać się realiów. A jak się nie chce ich trzymać - darować sobie określanie położenia.
No tak... Tylko że to nie jest film dokumentalny ani biograficzny. To fikcja filmowa i plenery i miejsca akcji dobiera się tak, żeby było ok. W Polsce kręcono sceny do " Opowieści z Narnii" a Wrocław obecnie udaje Berlin. A w Warszawie w serialu "Dom" kamienicę na Złotej 25 grały co najmniej trzy inne budynki. Gdzie tu konsekwencja?
Może podchodzisz do tej sprawy zbyt poważnie?
Nie przypominam sobie, żeby w "Opowieściach z Narnii" wspominano, gdzie dokładnie dzieje się akcja :)
Ale może faktycznie się czepiam. Może to dlatego, że ten film jest tak słaby i nawet takie szczegóły, na które normalnie nie zwróciłabym pewnie uwagi, rzucają się w oczy i kłują.
A może obejrzałaś ten film w nieodpowiedniej chwili? Bo skoro do niego sięgnęłaś, to przynajmniej ciut romantyzmu w Tobie jest :)
Nie, po prostu ktoś zawłaszczył sobie telewizor, gdy leciał ten film :) Zdarza mi się oglądać komedie romantyczne, niektóre nawet mi się podobają - choć preferuję trochę inne kino - ale niestety ta akurat jest moim zdaniem skrajnie słaba. "Nieporozumienie", które opisuje ocenę "1", jest według mnie najlepszym określeniem na tą produkcję.