Nie wiem czy tylko mnie to tak rozśmieszyło, ale scena porodu była po prostu idiotyczna. Środek bombardowania, ewakuacja ze szpitala, Marion rodzi na ulicy, a wokół gromadka pielęgniarek bije brawo :D
Przepraszam, ale nie wiedziałam że w kinie nie można się śmiać. Po prostu zaśmiałam się do siebie, bo rozbawiła mnie ta scena, nie rwałam tam boków. Poza tym byłam sama na sali kinowej.
Masz rację, przepraszam. Następnym razem jak coś mnie rozbawi, rozczuli, bądź przestraszy podczas seansu w kinie, to ani drgnę, obiecuje! Dam upust swoim emocjom dopiero jak będę w domu by nikomu przypdkiem nie przeszkadzać. Pozdrawiam.
Siląc się na sarkazm, wykazałaś brak wiedzy o zachowywaniu się w kinie.
Nie przeszkadzamy innym w oglądaniu filmu, nieważne czy nas coś przestraszyło, rozbawiło, czy wzruszyło. Koniec i kropka.
Co za bzdury. Kino to miejsce rozrywki. Mam się w nim czuć, a nie udawać robota.
Miejsce rozrywki, ale nie zatrzymają filmu bo akurat piejesz ze śmiechu, a ja stracę to czego nie usłyszę.
W teatrze na ten przykład jest to możliwe, więc jak chcesz pokazać swoje emocje to polecam się tam udać.
Jeżeli chcesz się śmiać, płakać przy filmie to oglądaj w domu.
Przykre, że bzdurami nazywamy reguły dobrego zachowania.
Och - jak ja kocham takie czarnobiałe wypowiedzi. Takie ukulturalnianie mnie - wow.
Otóż idę do kina po rozrywkę i emocje. Ktoś włożył mnóstwo pracy w to, abym te emocje odczuwał (a przynajmniej niektórzy tak robią), a ja zamierzam je odczuwać.
Jeżeli chcesz mieć ciszę i spokój i kamienne twarze wszystkich dookoła, to albo wykup całe kino dla siebie, albo oglądaj film w domu. Proste.
A jak masz wątpliwości co do mojego stanowiska - to wybierz się kiedyś na premierę filmu z udziałem twórców. Byłem na dobrych kilku premierach, miałem okazję rozmawiać z twórcami i za każdym razem dziękowali widzom za reakcje, za życie, za westchnienia, śmiech czy płacz podczas emisji. Podkreślali, że to dla nich najważniejsza nagroda (pewnie poza $$$) - bo widzą po co robią film.
Jeszcze nigdy nie spotkałem się w żadnej wypowiedzi twórcy filmowego, ani na żywo, ani w żadnym felietonie, który by prezentował Wasze stanowisko. Wizję w ramach której na sali kinowej siedzą roboty i nie wydają westchnienia - bo przecież "kultura oglądania".
Więc powtórzę raz jeszcze - masz prawo mieć swoje poglądy, a miejscem w którym możesz je zrealizować - jest właśnie Twój dom.
Oczywiście piszę o odczuwaniu emocji, a nie o komentowaniu filmu, czy rozmowach z sąsiadami.
Nie interesuje mnie zdanie twórców filmu, tak poza tym to co mają powiedzieć? Gdybyś zaczął tam tańczyć to zapewne by Ci przyklasnęli, reklama i dobry PR zawsze w cenie.
Nie interpretuj moich wskazówek odnośnie zachowania w kinie jako "robotyzowanie" widza. Jeżeli jeszcze nie zauważyłeś , to mi nie chodzi o okazywanie delikatnych emocji. Chodzi mi o egzaltację.
Co do "Więc powtórzę raz jeszcze - masz prawo mieć swoje poglądy, a miejscem w którym możesz je zrealizować - jest właśnie Twój dom." to zapytam : Dlaczego w moim wypadku to niechciana prywatna zasada, a w Twoim imperatyw kategoryczny ?
Z drugiej strony taka argumentacja nie prowadzi donikąd, bo mogę napisać to samo tylko odwrócić strony i brzmi "legitnie". Kiepski argument z punktu merytoryki.
Ok, teraz zauważyłem, że nie sprecyzowałem o jaki stopień okazywania emocji mi chodzi. Pardon.
I tu się zgadzamy. Idę na komedię - to się śmieję. Idę na dramat - to żona zapłacze. Egzaltacja, ryczenie, głośne komentowanie - to oczywista przesada i w pełni sie zgadzam. Sam tego nie znoszę.
Normalne okazywanie emocji - jest... właśnie normalne.
Twoją wypowiedź właśnie odczytałem jako robotyzację - ale po ostatnim komentarzu widzę, że to był niefortunny skrót myślowy.
Pozdrawiam
A ja właśnie lubię kino za to, że siedzą tam prawdziwi ludzie, odczuwają emocje i dają im wyraz. Skomentują coś szeptem.
Jeśli nie jest przekraczana pewna granica, to ma to swój urok.
wez ochłoń pajacu
jak idziesz na komedie to tez sie nie smiejesz w kinie bo zaslaniasz sie jakas zasrana etykieta ?
co za duren o chryste pana buahahaha
Nie wiem co jest zabawniejsze w Twojej wypowiedzi, autoironia w stwierdzeniu "co za dureń.....", czy kurozium tego, że gardzisz "zasraną etykietą" i to tak pięknie widać w Twojej wypowiedzi.
>Przepraszam, ale nie wiedziałam że w kinie nie można się śmiać.
+1
A bo widzisz, niektórzy pacjenci już tak mają, że cały świat musi się dostosować do ich "widzi mi się".
Ps. Wymiana poglądów reszty towarzystwa na temat etykiety zwala z nóg. ;)
Nawet nie staraj się odpisywać debilom na ich wysrywy, pozdro. PS ja śmieję się w kinie na głos, ba czasem nawet inne odgłosy emocji wydaję.
Że co? Nie mogę się głośno zaśmiać, przestraszyć itp. bo urażę innych. To jest publiczne kino, a nie TWÓJ czy innych seans. Otwórz swoje kino i wprowadź swoje zasady "BRAK EMOCJI NA SEANSIE"
Można się śmiać, ale bez przesady. Nie wiem, czy wiesz, ale głośny śmiech to hałas. A hałas przeszkadza. Inni mogą nie czuć tego samego, co ty, i uważać, że ta poważna scena, z której się śmiałeś, kogoś zaintrygowała. I ch** jasny strzela całą otoczkę, bo ludzie skupiają się na Tobie, a nie na filmie. Wyobraź sobie, że gromadka gimbusów wparowuje na seans i ryje przy każdej scenie, czy to smutnej, czy to śmiesznej. To zaburza iluzję.
Owszem, kino to miejsce do odczuwania emocji, ale nie wieśniackiego zachowania. Odróżniajmy te dwie rzeczy. Szanujmy innych.
Zakazu prostackiego wycia w kinie oczywiście nie ma. I dlatego, że nie ma, to mnie tam też nie ma. I dlatego też między innymi kina w Polsce świecą pustkami.
Żeby zakazywać mordować czy gwałcić, nie muszę zostać zgwałcony czy zamordowany. Dlatego nie muszę mieć swojego kina by wymagać kultury. Kino to też kultura, chociaż wyjącym w kinie jej brak.
Pomijając resztę wypowiedzi, co do frekwencji w kinach, to jest ona znakomita - ilość widzów rośnie z roku na rok i to w stopniu niebywałym /"Rekord jest większy do zapowiadanego. W 2016 roku sprzedano w naszym kraju 51 573 282 biletów."/ , zatem - pudło.
Jedno nie przeczy drugiemu. Według mnie to jest bardzo mało. Nie napisałem że nikt nie chodzi, tylko że kina świecą pustkami. Zestaw sobie te dane do porównywalnych krajów chociażby Europy zachodniej i wtedy zauważysz róznicę. Zatem nie pudło, a czysty bull w darta ;)
Pielęgniarki mogły być tak skoncentrowane na odebraniu tego porodu, że w ogóle nie zauważyły bomb spadających.
Mnie też ta scena wydała się śmieszna. Sama akcja porodowa, bardzo nienaturalna, jedno parcie, krzyk i już dziecko na świecie. Brakowało tylko tęczy i serduszek do pełni absurdu.
No dokładnie takie same rozkminy miałam, jak to oglądałam, ale mimo wszystko podobał mi się. Podobnie beznadziejnej sceny porodu dawno nie widziałam.
noo dokładnie ! gwiezdny pył leci, ta szprecha po francusku, dziecko się rodzi czyste i usmiechnięte, pielęgniarki klaszczą.. dobrze, że jeszcze nie gwizdały i nie krzyczały :dd
Jakbyście wszyscy pierwszy raz film oglądali... Okej, może brawa od pielęgniarek nie były potrzebne, ale w filmie kobieta nie może rodzić tak długo jak w realu, szanujmy się :D. A wszystko ucichło, bo jak to w filmie, trzeba było uwydatnić przejmujący moment, slow motion też jest do tego używany, a nie widziałam, by ktoś spowalniał ruchy w świecie realnym podczas jakiegoś wyjątkowego zdarzenia :D.
Ha zawsze można liczyć na szczerą polską zawiść...
Do tego zapewne chrześcijanin. Pochwal się proszę swoją wypowiedzią mamie:)
Jeszcze gorsza jest scena miłosna w samochodzie. Ciekawe jak długo go odkopywali bo burzy piaskowej i jak jeździli tym złomem po wydmach.
Akurat w takich rejonach burze piaskowe dostają się nawet głęboko w miasto, samochód nie miał nic ze złomowatości, a te wydmy (w świecie przedstawionym, bo na prawdę przecież ich nie ma), mogły być parę metrów od podmiejskiej drogi. My mamy pod miastem las, a oni wydmy, ot co.
Skoro naprawdę wydm nie ma to tym bardziej film nierealistyczny nieprawdaż?? Las uszkodzić może tylko poruszający się samochód. Burza piaskowa uszkodzi stojący. Ale to tylko "nieistotne" szczegóły pozbawiające scen logiki...
Nie odniosłeś się nawet do meritum wypowiedzi. Sceny w moim przekonaniu nie muszą być logiczne, ale akurat w tym filmie są, te zarzuty to idiotyczne czepialstwo, które tym bardziej nie ma sensu. Rozwiązania w fabule filmu, wykraczające poza twoje rozumienie świata mają przynajmniej na celu poprowadzenie historii, przedstawienie symbolu, a przy..... się do każdego szczegółu na jakimś forum zakrawa o ciężką nerwicę. Polecam skonsultować się z najbliższą poradnią, może załatwią jakiś prozac i będziesz mógł w spokoju oglądać filmy, bo jak rozumiem Gwiezdne Wojny przyprawiły cię o epilepsję (wszak tam absurd na absurdzie stoi)
Nie jestem fanem GW i krytykowałem absurdy tego filmu/serii.
Szczegóły są bardzo ważne, jednak niektóre drażnią mniej, inne bardziej.
Widzę że dyskusja nie ma sensu ponieważ nie można mieć innej opinii niż twoja. Możesz po prostu napisać - fajny film, ale nie, ty na siłę szukasz logiki w idiotycznych scenach. Tylko po co? Nikogo tym nie przekonasz. Podobało ci się to ok, ale te swoje przesłania przemilcz, gdyż się pogrążasz. Pseudo-inteligentny ton tu ci nie pomoże.
Nie wmawiaj ludziom też że nie zrozumieli filmu (to jest częste u fanów badziewia), bo KAŻDY ROZUMIE FILM NA SWÓJ SPOSÓB. Jak jakaś scena jest dla mnie głupia, to taka jest i już. To nie różniczkowanie że trzeba się tego nauczyć i wtedy ma to sens.
W Ludzkiej Stonodze rozwiązania również ciągną fabułę do przodu, ale czy to powód by się zachwycać tym g**nem?
W jaki sposób las może uszkodzić poruszający się samochód?
Kiedyś na mój zaparkowany w lesie samochód spadła strącona podczas burzy gałąź. Mój błąd. Zapewne bohaterowie tez popełniali błędy zwłaszcza gdy umysł zmąciły im emocje. A może po prostu wiedzieli czym jest burza piaskowa i że nie trzeba s-rać w gacie tak jak ja kiedy widziałem pierwszy raz burzę piaskową.