Miałam to szczęście widzieć Giuliettę Masinę w roku 1956 /może 58/ w Warszawie, na 10-tym piętrze Grand Hotelu w restauracji. Chyba coś tu grała, jakieś sceny do któregoś ze swych filmów. Spojrzenie Jej bystrych, czarnych oczu zapamiętałam na zawsze. Miała w sobie coś elektryzującego. H.
"La Strada", "Noce Cabirii", "Giulietta i Duchy" i nawet te krótkie, okrojone sceny z "Il Bidone" - mój prosty umysł chyba nie jest w stanie wyobrazić sobie lepszego aktorstwa.
Przeżyję brak w filmwebowym rankingu Vivien Leigh, Grety Garbo, Katherine i Audrey Hepburn, Elizabeth Taylor i Monici Vitti, ale nie... to za wiele, tego nie zdzierżę!
Brak Giulietty Masiny potraktuję jako śmierć świata. Oj ludzie, ludzie - idźcie i głoście dobrą nienowinę o jej rolach, bo inaczej będzie z nami...
Wspaniale wcielila sie w role Gelsominy w La Stradzie , byla tak sliczna , niewinna , dobra i urzekajaca ... odkad ja tam zobaczylam pokochalam ja :)
Ostatnio, tj. końcem czerwca 2007 roku, telewizja Planete emitowała wspaniały dokument o Giulietcie Masinie w reżyserii Sando Lai pt "Giulieta Masina siła uśmiechu". Większośc opiera się na wywiadach z samą Giuliettą, w których odwołuje się do wspomnień, opisuje swoją karierę z pełnym wdzięku humorem i uśmiechem, mówi...
więcej