Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie że Jamie kogoś mi przypomina, chodziło to za mną długo i nie dawało spokoju, aż olśnienie. Przypomina mi młodszą wersje Colina Firtha, zwłaszcza na dużym ekranie, może to tylko spojrzenie, może podobny uśmiech, ale coś w tym jest ;)
Ale bez tej skazy co ją nosi w/na sobie Colin F. A czasem mniej znaczy więcej. W "Greyu" jak Pinokio ,nie chodzi o nos lecz tworzywo