Uwielbiam Yellowstone od pierwszego sezonu i to jest pierwszy odcinek, który mnie zwyczajnie znudził. Po pierwszy mocny odcinku, myślałam, że akcja będzie tylko przyspieszać a nie dość ze nie było fajerwerków, to 5 odcinek to jakaś parodia.
Wątek z Lloydem mega na siłę, w dodatku z tego co zapowiadała końcówka "in next episode" to będzie miało jakieś przykre konsekwencje, wprowadzenie chłopaczka do obsady może i dobry pomysł ale realizacja znacznie gorsza, oprócz sprzątania stajni i ciągłym ruganiom ze strony Ripa nic mu nie dano do roboty. A już wisienką na torcie był dialog teksańskich oldboyów w wątku Jimmy'ego. No masakra. Właściwie jedynie Jamie miał jakiś sensowny ciąg wydarzeń.
Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy i reszta podniesie poziom.
Pierwszy odcinek rozpoczął się z rozmachem. Nie oczekiwałem , że cały sezon będzie tak dynamiczny i sprawdziło sie, Z odcinka na odcinek coraz mniej sie dzieje.
Co do LLoyda, młodszy odbił mu blondynę wiec kwestia czasu,że będzie rozruba. Rip nie toleruje bójek w baraku, wiec dla zasady dał LLoydowi po pysku. Ktoś inny dostały porządny łomot i został wyrzucony, ale LLoyd za dużo wiec. NIe raz wywoził trupy i zrzucał je w wąwozie.